Widzę, że popularne niegdyś forum świeci pustkami i zarasta pajęczynami. Czas to zmienić. Powiadają, że Polacy to naród z dużym poczuciem humoru, więc pomyślałem sobie, że otworzę temat który będzie zbiorem przeróżnych dowcipów. Publikować można kawały o wszystkim, nawet te wulgarne i świńskie (w końcu teoretycznie wszyscy użytkownicy mają ponad 18 lat ) i nabijać się ze wszystkiego.

Ja zacznę:

Z egzaminu wychodzą dwaj studenci Śląskiego Uniwersytetu Medycznego:
A: Ty stary, jak odpowiedziałeś na ostatnie pytanie?
B: A jak ono brzmiało?
A: No... Pytali się dlaczego czubek penisa u człowieka jest grubszy od pozostałej reszty.
B: To przecież banalne - żeby uszczęśliwić kobietę, a czemu pytasz?
A: Cholera, ja napisałem żeby ręka nie opadała...

Aha i jeszcze jedno. Proszę o nie umieszczanie kawałów z kwejka i innych pochodnych stron - wysilcie się trochę. Stwórzmy zbiór kawałów na wyższym poziomie od plebsu. Do dzieła. :)

Typ ***ala typiarę, rucha ja sobie, ona taka żwawiutka, zwinniutka, zna wszystkie motywy motywki, widać bardzo daje radę, bardzo. I tak sobie ją rucha zadowolony bardzo typ, ale w pewnym momencie mówi:
- Wszystko fajnie super sie bzykasz, tylko cycki masz jakieś małe.
- Ale tato ja mam dopiero 8 lat. - odpowiada dziewczynka.

Nie wiem, nie uśmiałem się, a jestem w stanie śmiania się, dziwne, :(

To podrzuć takie z których się pośmiejemy ;)

Aż se przypomniałem, że mam coś takiego w rękawie.
http://my.gtathegame.net/skowron/blog/?nr=1164

Jest głęboka komuna, ZSSR, Moskwa i Hotel Moskwa. DO recepcji przychodzi osobnik w eleganckim garniturze jak na te czasy.
- Poprosze o pokój na jedną noc
- Niestety nie mamy jedno osobowych pokoi. Na jedną noc proponuje 6 osobowy pokój z innymi osobami. - odpowiedział recepcjonista.
"W końcu to tylko jedna noc" pomyślał podróżnik i wziął pokój,
Gdy dotarł do swego lokum zobaczył rozbawionych i wesołych współlokatorów, którzy grali w karty, rozmawiali dosyć głośno i popijali od czasu do czasu czystą wódeczkę, albo samogon. Wiedząc, że nie łatwo będzie odpocząć postanowił zejść do recepcji.
- Poproszę 6 herbat do naszego pokoju. - Rzucił do recepcjonisty.
Wchodząc do pokoju nikt nie zwrócił na niego uwagi.
- Panowie nie obawiacie się, że jesteście na podsłuchu. Mówicie tak otwarcie o wszystkim.
Zapadła grobowa cisza. Nikt nie chciał nic powiedzieć.
- A pan co KGB czy co tam wy macie ? - Zagadnął ktoś.
- Ja? Nie skąd. Ale sprawdźmy.
Nasz bohater podszedł do ściany i zapukał mówiąc:
- Panie poruczniku poprosze 6 herbat do naszego pokoju.
Po chwili do pokoju wpadł kelner wnosząc 6 herbat. Grającym w karty szczęki opadły. Szybko wypili herbaty, złożyli swoje towarzystwo i poszli spać.
Rano podróżnik budzi się sam w pokoju widząc puste łóżka. Spakował się, zostawił po sobie porządek po czym zszedł do recepcji aby zapłacić.
- Gdzie podziali się moi współlokatorzy ? - Zapytał recepcjoniste.
- Zostali aresztowani.
- Wszyscy ?!
- Tak wszyscy, jak i reszta z tego piętra.
- To dlaczego ja nie zostałem.
- Panu porucznikowi spodobał się numer z herbatą.

Pewnego razu mężczyzna pokochał lodówkę.
Po niepowodzeniach życiowych, których doświadczył z kobietami swojego gatunku stwierdził, że kobiety to gra niewarta świeczki. Robią problemy, marudzą, narzekają i zamiast dawać szczęście, komplikują życie i są główną przyczyną załamań nerwowych. Wszedł do kuchni, spojrzał na lodówkę i stwierdził: 'Ty jesteś ze mną zawsze. Nie wydajesz moich pieniędzy. Nie zdradzasz mnie z innymi. Nie kłamiesz. Nie wściekasz się, gdy mam ochotę na piwo. Nie jesteś zaborcza. Jesteś dla mnie zawsze w tym samym miejscu, czekasz gdy wracam z pracy, karmisz mnie, pilnujesz mojego jedzenia i za każdym razem, gdy cię otwieram widzę, że mój widok cię rozpromienia. Tak. Kocham Cię, lodówko!'
Mężczyzna postanowił wziąć z nią ślub. Przysporzyło to nie lada problemów, ponieważ nikt nie chciał dać mu ślubu z lodówką. Udał mu się jednak w końcu ten zamiar, a skoro ślub, to i podróż poślubna.
Spakował więc bagaże, sobie i lodówce. Pamiętał, by zabrać wszystko, czego potrzeba im do szczęśliwego pożycia. Zarezerwował bilety i tak przygotowani, powędrowali na lotnisko.
Niestety, okazało się, że lodówka nie może wejść na pokład. Mężczyzna nie krył frustracji, kłócąc się z kobietą przy odprawie o to, czy lodówce należy się miejsce pasażerskie, czy nie. W końcu to jego żona! Istota, którą kocha najbardziej na świecie!
Służba pozostała jednak nieugięta i jedyne, co zaproponowali mężczyźnie, to miejsce dla lodówki w luku bagażowym.
'Moje jedyne kochanie, najcudowniejsze moje, mój skarb, w jakimś zatęchłym luku bagażowym?!'
Po długich perswazjach udało się jednak nakłonić mężczyznę do przystania na taki warunek. Obiecali mu, że lodówce nic się nie stanie, że będzie bezpieczna i cało, razem z nim, doleci do celu.
Mężczyzna posmutniały i zmartwiony wsiadł na pokład, samolot odleciał.
W trakcie lotu odezwał się z głośników głos kapitana.
'Do wszystkich pasażerów: w wyniku drobnej awarii doszło do samoistnego otwarcia się luku bagażowego. Wszystkie państwa bagaże spadły na ziemię. W celu odzyskania równowartości bagaży, proszę zgłosić się na lotnisku docelowym do odpowiedniego biura. Przepraszamy.'


Zielony kapturek idzie przez las, z koszyczkiem, skacze sobie i śpiewa. Nagle zza krzaczka wyłania się wilk.
-Haha! Mam cię, zjem cię!
-Wilku, ale coś ci się popieprzyło. Ja nie jestem czerwonym kapturkiem. Jestem zielonym kapturkiem. Daj mi spokój.
-To nieważne, i tak cię zjem!
Wilk zjadl zielonego kapturka.
Idzie żółty kapturek przez las, podśpiewuje i macha koszyczkiem radośnie.
-Mam cię, zjem cię!
-Czego ty ode mnie chcesz? Jestem żółta. Nie czerwona. Żółta. Coś ci się, wilku, pomyliło.
-A co tam, i tak cię zjem!
No i żółtego kapturka wilk także zjadł.
W podskokach przez las wędruje niebieski kapturek. Na jego drodze staje wilk.
-Mam cię, zjem cię!
-Jestem niebieskim kapturkiem, wilku. Nie czerwonym. Niebieskim. Nie-bie-skim.
-No i co z tego? Zjem cię!
I wilk zjadł niebieskiego kapturka.

Jaki z tego morał?
Żaden kapturek nie daje 100% bezpieczeństwa.


Pewnego razu smok porwał księżczniczkę.
Król, królowa, służba, mieszkańcy wsi - wszyscy przerażeni, pogrążeni w smutku i nostalgii.
Kto zwróci nam naszą księżniczkę? Co nasz kraj pocznie bez tej uroczej, dobrej istoty?
Tymczasem smok, jako że był zwyczajnie (jak to smok) głodny, postanowił księżniczkę pożreć.
No i zjadł ją sobie. Ukontentowany, radosny i zaspokojony jej walorami odżywczymi ułożył się na drzemkę.
Król obiecał rękę księżniczki, wszelkie dobra materialne a nawet tron temu, kto odważy się uratować księżniczkę.
W królestwie pojawił się rycerz dzielny i odważny na tyle, by zgodzić się na wyprawę w celu odbicia księżniczki. Całe królestwo ucieszyło się, kładąc w nim głębokie nadzieje na odzyskanie księżniczki.
Rycerz wyruszył. Jechał na swym rumaku przez pola, góry, doliny, aż w końcu dotarł do smoczej jamy.
-Smoku, jam, rycerz z królestwa, odbiorę królewnę, którąś brutalnie prował!
-Daj mi spokój, jaka królewna, zjadłem ją już jakiś tydzień temu. - odpowiedział leżący spokojnie smok.
-Smoku, zaklinam, oddaj księżniczkę, bo rozpruję cię tym oto mieczem, którym to nie raz w smoki godziłem!
-A weź się... - obruszyło się smoczysko.
Rycerz ruszył w szale na smoka, który po prostu otworzył paszczę i go najzwyczajniej w świecie zjadł.
Z dalekiej krainy, na rączym rumaku do królestwa przywędrował tajemniczy rycerz.
Nikt nie wiedział, co to za jeden, lecz wystarczyło na niego spojrzeć, by wiedzieć, że ten nie jest w ciemię bity.
Był to jeden z najsilniejszych, najlepiej władających mieczem rycerzy, którzy kiedykolwiek zawitali do królestwa. A jego rumak... Cóż to był za koń!
Rycerz pędem wybrał się do smoczej jamy, gdzie znalazł smoka leżącego do góry brzuchem, czytającego poranną gazetę.
-Gdzie jest królewna?! - dziarsko wrzasnął rycerz.
-Kolejny, a dajcie wy mi wszyscy już święty spokój. - warknął smok, po czym obrócił się na drugi bok, tyłem do rycerza.
-Nie ma żadnej królewny. - dodał
-Smoku, w takim razie przygotuj się na śmierć!
Rycerz ruszył na smoka.
Uderzył w niego swym mieczem, lecz niewiele udało mu się tym osiągnąć, ponieważ smocza skóra okazała się zbyt twarda. Smok obruszył się, zionął ogniem, nadział spalonego rycerza na pal, polał ketchupem i z tak oto przygotowanym szaszłykiem zasiadł przed telewizorem.
-Ja zabiję smoka i zostanę królem! - oznajmił pewnego dnia, na królewskim rynku, szewczyk.
Pomimo, iż zdaniem tym naraził się jedynie na śmiech ze strony całego królestwa, nie odstraszyło go to, ani nie zagasiło jego postanowień. Wsiadł na osiołka i ruszył do smoczej jamy.
-Smoku! - krzyknął.
-Czego znowu?
-Przyjechałem po królewnę.
-Nie.mam.królewny. Widzisz tamtą kupkę kości? - wskazał pazurem na miejsce, gdzie leżały pogruchotane resztki kobiety - tam masz swoją królewnę i daj mi spokój.
-Nie wierzę ci, smoku.
-Prawdę mówię. A teraz ***niczaj, zanim cię uszkodzę.
Szewka chwycił kamień, rzucił nim w smoka. Nieświadomie trafił w smoczy słaby punkt, przez co smok tylko zawył, obkręcił się wokół własnej osi i padł, nieżywy.
Szewka podszedł do smoka, rozpruł mu brzuch znalezionym nieopodal mieczem i dobył zawieszonej na smoczym żebrze korony, która należała do księżniczki.
-Czyli faktycznie ją wszamał. Bestia.
Szewczyk postanowił ruszyć dalej, ponieważ nie wyobrażał sobie, jak wrócić do królestwa bez księżniczki, a jedynie ze złą wieścią. Gdy jechał tak trzeci dzień, oku jego ukazała się ogromna wieża.
-Wędrowcze! Wędrowcze! Jestem księżniczką uwięzioną tu przez złego czarownika, uratuj mnie, proszę!
'Dlaczego by jej nie uratować i nie zaprowadzić do królestwa, przecież nikt już nie pamięta, jak wyglądał tamta księżniczka?'
Szewka obszedł wieżę dookoła, znalazł żywopłot, po którym można się wspiąć i wszedł na niego.
Szedł w górę, i piął się, i piął, i piął, piął się tak dlugo, że dzień prawię upłynął, aż w końcu, gdy dojrzeć mógł już oblicze księżniczki, gdy sięgał do niej dłonią...
...z nieba spadła na niego lodówka.

Przy wspólnym obiedzie rozmawiają katolik, protestant, muzułmanin i żyd.
Katolik:
- Jestem tak bogaty, że zamierzam kupić CitiBank.
Protestant:
- Ja jestem bardzo bogaty i kupię sobie General Motors.
Muzułmanin:
- Ja jestem bajecznie bogatym księciem... Kupię Microsoft
Zapadła cisza, wszyscy czekają co odpowie żyd. Ten spokojnie zamieszał kawę, oblizał łyżeczkę i odłożył ją na spodek. Następnie popatrzył na pozostałych biesiadników i mówi:
- A ja nie sprzedaję.

Kumpel zwierza się kumplowi:
- Moja cóka jest chyba w tym wieku,
kiedy dzieci zaczynają zadawać wstydliwe pytania o sexie.
Na przykład dzisiaj rano zapytała: "Czy to wszystko, na co cie stać?"

Co zrobić z łysą kobietą po stosunku?
Odłożyć do łóżeczka.

Co to jest: czerwone, wrzeszczy i skwierczy?
Obdarte ze skóry niemowlę na rozgrzanej patelni.

A ten ciągle o lodówkach :D
Odnośnie kawału artura to przypomniał mi się taki numer.

Cytat:
Prostytutka po seksie z Billem Gatesem:
- To już wiem dlaczego MICROsoft

A jeśli chodzi o sprawy łóżkowe to przypomina mi się rozmowa dwóch kumpli, którzy siedzą przy piwku w knajpce i rozmawiają.
-Wiesz, seks z moją żoną jest ostatnio coraz gorszy. Jeszcze trochę i chyba całkiem przestaniemy się kochać...
-Chłopie, gdyby moja żona nie spała z otwartymi ustami to w ogóle zapomniałbym co to seks!

Wsiadł do pociągu relacji Paryż - Bruksela, Rosjanin. Wszystkie miejsca zajęte przez pasażerów, a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje francuska gospodyni z małym pieskiem, który rozwalił się jak car na carskim tronie. Rosjanin prosi:
- Madammm, nie mogłaby pani wziąć swojego pieska na ręce?
Kobieta ostro odpowiada:
- Wy Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni. Moja Fifi jest zmęczona. Niech pan poszuka wolnego miejsca w innym wagonie!!
Rosjanin poszedł więc szukać nowego miejsca. Nie znalazł. Wraca, mówi:
- Lady, jestem bardzo zmęczony, chciałbym usiąść. Niech pani weźmie swojego psa na ręce.
Francuska rozeźlona krzyczy:
- Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani! W Europie ludzie się tak nie zachowują. To jest nie do pomyślenia!
Wtedy Rosjanin nie wytrzymał i wywalił suczkę przez okno, a sam usiadł sobie wygodnie. Kobieta w szoku, przeklina, miota się, wrzeszczy. Do rozmowy nagle dołącza się siedzący obok Anglik - dżentelmen w każdym calu:
- Wy, Rosjanie, wszystko robicie nie tak jak trzeba, jakby nie od tej strony. Podczas obiadu trzymacie nóż w lewej ręce, samochody jeżdżą u was po prawej stronie, a teraz pan wyrzucił przez okno nie tą sukę, co trzeba.

Zakonnica pyta Jasia:
-Jasiu, co to jest: rude, malutkie i skacze po drzewach?
-Wg mnie wiewiórka, ale znając siostrę, to znowu Pan Bóg.

Dlaczego kobiety mają mniejsze stopy od mężczyzn?
Żeby bliżej mieć do zlewu.

Cytat:
Dlaczego kobiety mają mniejsze stopy od mężczyzn?
Żeby bliżej mieć do zlewu.

Przypomniał mi się wierszyk, którym zawszę kończę dyskusję o równouprawnieniu
Dlaczego kobieta ma mniejsze stopy? Bo ewolucja chciała, by bliżej zlewozmywaka stała ^^

No to i ja coś dorzucę :D

Przychodzi facet do baru z małpką na ramieniu i zamawia 2 piwa. Pijąc to piwo w pewnym momencie małpka zeskakuje mu z ramienia i zaczyna demolować bar. Barman zza lady widząc co robi małpka mówi do faceta:
- Proszę pana, proszę pana! Pańska małpka poprzewracała wszystkie krzesła i stoliki po czym wskoczyła na stół bilardowy i połknęła bilę!

Na to facet odpowiada:
- Wcale mnie to nie dziwi. Ta małpka połyka wszystko co spotyka na swej drodze.

Następnego dnia facet ponownie przychodzi do tego samego baru z tą samą małpką na ramieniu i znów zamawia 2 piwa. Małpka znów wymyka mu się z ramienia i zaczyna demolować bar.
Barman na to:
- Proszę pana, proszę pana! Pańska małpka znów zdemolowała bar po czym wskoczyła na stół z tortem, z którego zdjęła wisienkę, wsadziła ją sobie w dupę i zjadła!

Na to facet:
- Wcale mnie to nie dziwi. Od kiedy połknęła bilę wszystko mierzy.

Gość w barze:
-Czy orkiestra gra na życzenie klientów?
-Tak, proszę pana - odpowiada kelner
-To niech zagrają w brydża.

Co to jest: mieszanina pierzu z dżemem?
Zebranie partyjne. Jeden pieprzy, reszta drzemie.

fan_gta napisał:
Co to jest: mieszanina pierzu z dżemem?
Zebranie partyjne. Jeden pieprzy, reszta drzemie.

:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Rozjebało mnie to na łopatki. Chociaż w dzisiejszych czasach będzie to z pewnością posiedzenie sejmu :)

Pewien właściciel masarni miał syna. Idiotę z prawdziwego zdarzenia. Tłumoka. Głupota głupotą, jednak prawowity dziedzic, jedyny potomek, więc ojciec zabrał go do masarni by wytłumaczyć mu, na czym rzecz polega.
-Więc widzisz synu, to jest taka maszyna, gdzie wkłada się barana, a wychodzą parówki.
Syn patrzy otumaniony, nieobecnym, tępym wzrokiem, więc ojciec tłumaczy raz jeszcze:
-Patrz. Wkładasz barana - wychodzą parówki.
Syn widać, że zaczyna kontemplować i chwytać wnioski. Patrzy się inteligentnym wzrokiem na ojca i pyta:
-Tato, a jest maszyna, do której wkłada się parówkę, a wychodzi baran?
Ojciec zmarnowany, patrzy na syna i odpowiada:
-Tak. Twoja matka.

^ Kolejny ***isty dowcip. :DDD

Dwóch homoseksualistów w więzieniu bierze przysznic. Jeden mówi do drugiego:
- Podniesiesz mi mydło?
- Jasna sprawa. - odpowiada i schyla się tyłem do pierwszego, po chwili pytając - A dlaczego to mydło jest w płynie?
- Bo się dłużej zbiera, kolego.

Mąż przyłapał żonę z kochankiem.
- Niewierna! - krzyczy mąż i bierze z szuflady pistolet.
- Nie!!! - krzyczy żona - chyba nie zabijesz ojca własnych dzieci!

Na początek taki suchar studencki :)
--------------------------------------
Wrocław, godziny poranne:

Wsiada do zatłoczonego autobusu i zajmuje miejsce strasznie zmarnowany młodzieniec, student z jakąś szmatą przewieszoną przez ramię. Na kolejnym przystanku wchodzi starsza kobieta. Widząc ją, chłopak wstaje i ustępuje jej miejsca - słyszy: "dziękuję". Staje obok siedzącej kobiety i ostatnimi siłami próbuje się trzymać za rurkę dla stojących pasażerów. Po paru minutach obserwacji kobieta rozpoczyna dialog:

- Widzę, że jest Pan bardzo zmęczony, poszalało się wczoraj co?
+ Skądże, nie spałem całą noc uczyłem się do egzaminu, mam średnią 4.5 i chciał bym ją utrzymać.
- mhmmm, rozumiem, to może Pan jednak usiądzie, marnie Pan wygląda.
+ nie, dziękuję
- to może chociaż da Pan ten zmiętolony płaszcz, potrzymam go Panu.
+ To nie płaszcz proszę Pani, to kolega - on ma średnią 5.0.

Lech Kaczyński po śmierci trafił do Nieba. Przywitał go Święty Piotr i zaczął oprowadzać. Lecha bardzo zainteresowała masa zegarów, które były rozmieszczone w całym Niebie, więc spytał:
-Co to za zegary i dlaczego wskazują różne godziny?
-Widzisz Leszku, każdy z tych zegarów jest powiązany z jednym człowiekiem, a ich wskazówki przesuwają się do przodu z każdym kłamstwem.
W momencie urodzenia zegar wskazuje godzinę 12. Tu dla przykładu masz zegar Matki Teresy - jego wskazówki nawet nie drgnęły.
-A gdzie jest zegar Donalda Tuska?
-Ten robi za wentylator u Szefa na biurku.

^^

W naszych (wrocławskich) kręgach popularna jest wersja, gdzie zamiast Donalda jest Rafał Dutkiewicz, a zamiast Lecha - żona.

No wiesz - nie znam. ;)

Rozmowa chłopaka z dziewczyną
Kochanie, a Ty wierzysz w Mikołaja?
Ja?
No, a kto? Wierzysz czy nie?
Nie!?
To dobrze
Dlaczego?
Bo nie muszę Ci prezentu kupować, bo Mikołaj nie istnieje przecież.

Dlaczego kobiety świecą?
Bo faceci ręką.

Miało nie być kwejka ^